niedziela, 17 lutego 2013

Codzienna pielęgnacja włosów. NAVY. Sylikony, detergenty i prostownica

~NAVY~

Cześć!
Pisałam już o olejku arganowym, maśle shea i o szamponach, które stosuję, ale to nie wszystko; jest kilka innych rzeczy, których staram się pilnować, jeśli chodzi o moje włosy. Dzisiaj, uprzedzając pytania, chciałam opowiedzieć Wam, jakie zabiegi na nich wykonuję i jakich zasad się trzymam :)

Słowem wstępu: mam brązowe, mocno kręcone włosy, podniszczone kilkukrotnym farbowaniem, trwałym prostowaniem, prostownicą i suszarką :) 


Tak, jak obiecywałam, dalej obiecuję wrzucić zdjęcia - problem polega na tym, że w chwilach, kiedy mam wolny czas na robienie zdjęć, włosy leżą raczej pod olejową kołderką:P







Włosowa-rutyna i najważniejsze zasady:

1. OLEJOWANIE
Tak jak pisałam w poprzednich postach, każdego wieczora nakładam na włosy olejek i dokładnie wcieram go w skórę głowy. Dopiero rano myję głowę, a w mokre włosy wcieram jeszcze kilka kropel olejku arganowego. Na zdjęciu  - lekko zielonkawa od rozmarynu mieszanka olejów, której używam.




2. MYCIE
Włosy myję zgodnie z instrukcją szamponu. Do tego delikatnie masuję skalp, żeby dokładnie go oczyścić i pobudzić krążenie. Staram się nie pocierać zbyt dużo włosami o siebie, aby zapobiec ich łamaniu. Do mycia głowy używam szamponów bez detergentów (w składzie: Sodium Laureth Sulfate, Sodium Lauryl Sulfate) i bez sylikonów (dimethicone, trimethicone i podobne z nazwy), których częste używanie prowadzi do niszczenia włosów na zasadzie błędnego koła. 






Obecnie używam szamponu firmy TSS, takiego jak na zdjęciu. Po zmyciu szamponu na około 15-30min nakładam na włosy nawilżającą maskę z Alterry. Później spłukuję. Z maski jestem bardzo zadowolona - włosy są po niej miękkie, śliskie, łatwe do rozczesania.







Jak to jest z tymi sylikonami?

Sylikony, choć wizualnie poprawiają wygląd zniszczonych włosów, obciążają je i tylko sztucznie wypełniają. Zapobiegają łamaniu włosów, ale nie odżywiają ich i nie wzmacniają w rzeczywistości, za to gromadzą się i wymagają zmywania mocnym szamponem, zawierającym detergenty. Detergenty mają działanie drażniące i wysuszające nie tylko dla włosów, ale też dla skóry głowy. Odkąd zrezygnowałam z sylikonowych odżywek i mocnych szamponów, pożegnałam się z problemami skórnymi i moje włosy wyglądają coraz lepiej.

Nie każdemu jednak polecane jest całkowite odstawienie sylikonów - czasami na początku trzeba wzmocnić włosy poprzez suplementację i odpowiednie odżywki, zanim będzie można pozbawić je sztucznej ochrony. 


Część sylikonów (dimethicone copolyol, lauryl methicone copolyol, sylikony z hydrolizowanych protein zboża oraz te zaczynające się na PEG), jest też podatna na zmywanie zwykłą wodą - takich, o ile poprawiają wygląd naszych włosów, nie musimy się obawiać.




3. CZESANIE
Polecam Wam czesanie suchych włosów. Mokre są słabsze i narażone na zniszczenie. Ja niestety czeszę mokre włosy (po wtarciu odrobiny olejku), ponieważ suche mocno kręcą się i plączą. Nie wyobrażam sobie rozczesania ich suchych w takim stanie - ale mam nadzieję, że to się zmieni :) Używam wyłącznie szczotki drewnaniej; wcześniej używałam plastikowej, ale ta drobna zmiana naprawdę robi różnicę :)

4. SUSZENIE, STYLIZACJA...
Włosy suszę naturalnie bądź suszarką (z małą mocą/na zimno) - zależnie od tego, ile mam czasu na wyjście. Wspominałam też o tym, że używam prostownicy. Moje włosy są mocno kręcone, a ja ze względu na wysokie czoło noszę grzywkę. Nie wyobrażam sobie zrezygnować z tej części stylizacji. Dzięki olejowaniu olejkami z dodatkiem rozmarynu, moje włosy dużo lepiej znoszą działanie wysokich temperatur. Oczywiście, włosy prostuję na sucho i bez olejów (przyłożenie prostownicy do naolejowanych włosów można przyrównać do smażenia). W końcówki suchych, ułożonych już włosów wcieram masło shea, które skutecznie je wygładza i chroni oraz własnoręcznie ukręconą odżywkę z keratyną.

Na noc (oraz pod szalik, czapkę i trzy kaptury) zaplatam delikatny warkocz, aby włosy nie ocierały się o siebie. Spinam je wyłącznie delikatną, welurową gumką. Na co dzień są rozpuszczone.

Końcówki przycinam co miesiąc. Nim wprowadziłam nowe zasady, musiałam robić to o wiele częściej (naprawdę!), dlatego bardzo trudno było mi zapuścić włosy. W tym momencie jest ich więcej o około 5-6 centrymetrów :)

Jeśli macie jakieś pytania w kwestii pielęgnacji włosów, własne opinie i obserwacje - piszcie. W kolejnym wpisie chciałabym opowiedzieć coś więcej o olejkach i może uda mi się się zrecenzować następne z przetestowanych szamponów :) 


Chciałam tez zapytać, w jaki sposób zabezpieczacie końcówki swoich włosów przed łamaniem?

Całuski
NAVY

4 komentarze:

  1. Ja używam olejku rycynowego do zabezpieczania końcówek. Generalnie dołożyłabym jeszcze np. kremowanie włosów, stosowanie płukanek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rycynowym, czyli też olejkami - i jak, zadowolona jesteś? :) płukanki jak najbardziej, ale kremowanie to dla mnie już za dużo - dążę do minimalizmu w pielęgnacji, olejki wystarczają póki co :)/navy

      Usuń
  2. polecam szczotki Tangle Teezer. są najlepsze na świecie. bez najmniejszego bólu rozczesują nawet włosy umyte samym szamponem, bez odżywki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słyszałam o nich! :) tylko troszkę obawiam się tego, że są plastikowe i mogą niszczyć włosy /navy

      Usuń